2009

Seweryn Błochowicz - śląskie izohelie

Seweryn Błochowicz 1912 – 2006 to znacząca dla mnie osobiście postać naszej śląskiej fotografii. Był tym, który wskazał młodemu człowiekowi kierunek, w którym mam iść, aby trafić do fotografii tej ważnej i tej znaczącej. Już wtedy wiedziałem coś niecoś o fotografii, ale było to tyle, co nic. Jako młody gniewny byłem obrażony na fotografię, gdy nie zostałem po maturze przyjęty na Wydział Operatorski do Szkoły Filmowej w Łodzi. A był to rok, 1962 gdy ta Uczelnia była tą jedną w Polsce.
Seweryn Błochowicz po obejrzeniu moich wtedy bardzo skromnych prac tak po prostu powiedział mi, że powinienem przestać się boczyć na fotografie i powinienem po prostu zainteresować się Katowickim Towarzystwem Fotograficznym. Tak też zrobiłem i tak się zaczęło moje spotkanie z poważną fotografią.

Fotografia Seweryna Błochowicza to fotografia, która wyrosła na malarskich tradycjach polskiej fotografii okresu miedzywojennego. Tym, co zainspirowało Seweryna była tak izohelia jak i techniki tono-rozdzielcze w fotografii cz-b., Przy siermiężności stosowanych wtedy materiałów była to jedna z metod osiągania ciekawych obrazów z nieciekawych zadymionych i brudnych śląskich krajobrazów. Tym samy byłem pod urokiem tych możliwości. Które potrafiły też oddać klimaty naszych nastrojów i refleksji życia na tym naszym Śląsku. Jeżeli spojrzenie Seweryna Błochowicza było delikatniejsze to już moje było bardziej ostre tak jak przystało na pokoleniową wizję.

Jednak mój mentor był tym, który potrafił dostrzec małość i osaczenie człowieka w tym panoszącym się wokół nas przemyśle. Klimat izohelii i graficznych przekopiowań tylko podkreślił to zagubienie i był przez autora stosowany w sposób bardzo celowy i przemyślany.
Bardzo podobnie przedstawił ten nasz przemysł Adam Bogusz. Tym samym stworzyli razem ważny przyczynek do tego, co chciałbym podkreślić jako specyfikę pejzażu śląskiego.

Seweryna Błochowicza interesowało też totalne nawarstwienie się tak kominów jak i budowli tego rozwijającego się przemysłu. Przemysłu zadymiającego nasz krajobraz. Właśnie technika izohelii w sposób bardzo plastyczny to podkreślała i w tym tkwi siła tego fotograficznego przekazu. Praca ludzi w tych warunkach była trudna i naturalnie szkodliwa dla zdrowia.

To nie to, co teraz, gdy mamy mniej przemysłu i gdy stosujemy lepsze filtry na dymiących kominach. Jednak urok tych dymów pozostał i warto go przypomnieć. Tym samym należy pamiętać o fotografii starych mistrzów, od których uczyliśmy się fotografować w tak specyficznych warunkach. Seweryn Błochowicz był właśnie tym, od którego wiele się nauczyłem i jestem mu za to niezmiernie wdzięczny. Nasza twórczość jest przecież tylko kontynuacją osiągnięć innych ważnych dla nas ludzi.

Katowice, czerwiec 2009