2009

…marmaremeerseamorze Janusz Musiał

Morze to kolejna osłona twórczości Janusza Musiała w Galerii KATOWICE. Nie jest to kolejna wystawa morskich widoków.

Jest to refleksja i bardzo osobiste wyciszenie samego jej autora. To zestaw prac powstałych w kilku ostatnich latach wykonywanych z potrzeby chwili, w jakiej był w tym czasie Janusz.
Artystyczne poszukiwania medium, w jakim mógłby się najlepiej wypowiedzieć pozostawiały w Nim trwały zapis.

Ten twórczy chaos owocował też zadowoleniem. Powstawały kolejne wystawy : „Odyseje światła”, „Oblicza światła”, „Całuny natury”, „Ekrany światła – medialne ołtarze” czy „Cyfrowe mięso”. Ta ciekawość drążenia wielości form współczesnego przekazu przy zastosowaniu bardzo ciekawych i osobistych sposobów musiała Musiałowi nieźle w głowie namieszać. W tym dobrym tego słowa znaczeniu.

Dlatego też po swoich wielogodzinnych podróżach do Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku szedł nad nasze polskie morze i wypoczywając uspakajał swoje wielowątkowe pomysły. Szum i widok morskich fal temu sprzyjają!
Wiem coś na ten temat, bo kilka sezonów w czasie moich studiów spędziłem jako Ratownik nad tym naszym Bałtykiem. Dlatego teraz siedząc i pisząc te słowa wokół tych fotogramów jestem w stanie docenić to terapeutyczne oddziaływanie tej wystawy. Tak na mnie jak i na Janusza, gdy ją postanowił nam pokazać.

Forma prezentowanych zdjęć jest spójna pomimo swojej pozornej różnorodności. A ich dodatkowym walorem jest fakt wyzwalania w nas oglądających swoich osobistych wspomnień i skojarzeń. Właśnie wczoraj, gdy kręciliśmy nasz kolejny odcinek filmu dokumentalnego „Leksykon śląskiej fotografii” w pełni się to objawiło. Dla mnie to były kolejne przypomnienia i tak właśnie w czasie podróży nad morze przed wielu laty poznałem Seweryna Błochowicza, który oglądając moje skromne fotografie wskazał mi drogę do poważnej fotografii. Czyli do Katowickiego Towarzystwa Fotograficznego. Od którego zaczęła się moja działalność artystyczna. To przykład właśnie takiej refleksji z oglądnięcia tej morskiej wystawy.

Dodatkowym uzupełnieniem wystawy jest medialna prezentacja morza fal czy szumów. A ich powtarzalność i zwielokrotnienie na kilku ekranach wzmacnia siłę przekazu. Tym samym mamy złudzenie napływającej fali z jej kojącym szumem. Jednak na szczęście dla nas ten medialny zapis nie jest tak sugestywny jak to prawdziwe przebywanie na bałtyckiej plaży. I dobrze, bo przyroda i przebywanie na jej łonie jest tym, co nas cieszy i pobudza do życia. Wszystkie medialne sposoby jej interpretacji to tylko namiastki. Jednak trzeba je tworzyć, aby na nowo odkrywać tak piękno jak i swój zachwyt na tym, co widzimy, gdy przebywamy w naturalnym nie skażonym cywilizacją otoczeniu.
Tą zadumę uzupełniają fragmenty filmów fabularnych, których ciekawe sceny odbywają się na plażach, wydmach czy wreszcie w falach Bałtyku.
Cieszy mnie ta kolejna i spokojna wystawa w naszej Galerii ZPAF.

Katowice, czerwiec 2009