2010

Andrzej Marczuk – „Pozdrowienia z Chorzowa”

W poprzednim komentarzu zadałem sobie pytanie - Czy w reportażu dopuszczalna jest kreacja...?


Sam dla siebie znalazłem skromne uzasadnienie dla takiego działania. Czy ono jest przekonywujące nie mnie sądzić. Teraz otrzymałem od Andrzeja Marczuka cykl jego prac „Pozdrowienia z Chorzowa”. I doznałem małego olśnienia. Przecież w tym reportażu jest właśnie pewien bardzo osobisty rys kreacji Andrzeja. Ale zanim zacznę omawiać ten rys pozwolę sobie zacytować fragment tekstu Andrzeja Marczuka;


...od kilku lat staram się dokumentować różne formy spędzania wolnego czasu. Dlatego miejsce to (Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku w Chorzowie) wydało mi się najbardziej właściwym do realizacji tego pomysłu. Jestem zachwycony, iż w ramach alternatywy bezproduktywnego siedzenia przed telewizorem ludzie wydają niekiedy niemałe pieniądze, aby spędzić czas z rodziną w wesołym miasteczku czy zoo. Ludzie których w przewadze możemy spotkać w Parku, to klasa średnia, najczęściej mieszkańcy Śląska zatrudnieni w fabrykach....(Andrzej Marczuk)


Już w samym założeniu wykonania tego cyklu jest to co w każdym reportażu jest najważniejsze czyli wyznaczenie sobie celu wykonywania danych zdjęć. Z tego założenia będą wynikały dalsze uwarunkowania.
Kolor – stosowanie koloru bardzo intensywnego w odbiorze a jednak przekornie przyciemnionego na bokach (dobry zabieg kreacyjny) - radość ze słońca i koloru.
Poziomy kadr – czyli spojrzenie w szerokiej a jednocześnie wąskiej perspektywie. Tym samym nastąpiło podkreślenie tego co w każdym ujęciu jest najważniejsze.
Główne motywy zdjęć – umieszczone centralnie z żelazną konsekwencją - to jeden z elementów spójności całego zestawu.
Już w tych samych opisanych zabiegach świadomego twórcy jakim jest Andrzej Marczuk tym samym wracam do tezy że dobry reportaż musi być przemyślany i bardzo konsekwentnie tak realizowany jak i pokazany.
Ja pozwoliłem sobie na ustawienie zdjęć zgodnie z formą mojej strony. Nie zawsze to służy właściwemu oglądowi całego cyklu. No ale zawsze coś za coś!
Andrzeja Marczuka znam od dobrych kilku lat i cenię w nim ten jego bardzo osobisty styl operowania reportażem w którym dobrze się czuje. Nie zawsze się zgadzamy ale jego zaangażowanie w tworzenie ruchu fotograficznego oraz redagowanie internetowego Magazynu fotoreporterów i dokumentalistów www.5klatek.pl budzi szacunek i warto polecić to wydawnictwo nawet wtedy gdy nie jest się fotografem chwytającym życie na gorąco.

wrzesień 2010