2012

Marian Jelita-Zalewski - „Fotografie minionych lat”

Fotografie przemijających obrazów naszego życia budzą sympatie pokolenia, które już przeżyło swój spory szmat czasu. Właśnie takie wspomnienia mnie ogarnęły, gdy przyszedłem na Wernisaż wystawy Mariana Jelita-Zalewskiego.

Ta cz-b fotografia wykonana dostępnymi wtedy materiałami oddaje klimaty tamtego czasu. Seria bardzo prostych a jakże przemawiających portretów ludzi z różnych warstw społecznych daje nam obraz radości z życia w tych trudnych czasach powojennych.

Nie jest to fotografia ściśle reporterska – nie chwyta ona życia na gorąco – jest ona tak dokumentem jak i zarazem syntezą i odbiciem rzeczywistości dość biednej a jednak radosnej. Naszemu pokoleniu, które nie przeżyło wojny dość trudno to zrozumieć!

Warto jednak wnikać w istotę treści zawartej tak w formie jak i zauważyć klimaty pojawiające się w tych fotografiach. Przeglądając stare fotografie często zadawałem sobie pytanie, kim był lub mógł być nieznajomy(a) z tej fotografii! Z fotografii Mariana Jelita-Zalewskiego nie przemawia biadolenie, lecz radość życia.

Dla człowieka, który przeżył tak wojnę jak i Powstanie Warszawskie oraz obozy koncentracyjne i po tym wszystkim powrócił do zrujnowanego kraju zachowując radość z fotografowania to ważny przykład dla kolejnych pokoleń. Taki przyjazny przekaz o tamtych czasach napawa nas optymizmem do aktualnej rzeczywistości.

Ta prosta fotografia, lecz wykonywana z przekonaniem i od serca jest jak antidotum tak na dawną fotografię propagandową jak i teraz na fotografię reklamową. Przecież zalew i agresywność tych dwóch nurtów była i jest dość trudna do akceptacji dla człowieka wrażliwego na piękno otaczającej go rzeczywistości. W tym konkretnym przypadku mamy do czynienia z pięknem wydobytym z banalnej i szarej rzeczywistości tamtych czasów.

Przekopiowania i zbliżone do grafizacji formy niektórych zdjęć wpisują się w dość siermiężną rzeczywistość. Oddając tym samym prostotę intencji interpretacyjnych Mariana Jelita-Zalewskiego. Zdjęcia górskie, płotu czy wreszcie dachu to interesujące formy graficzne świadczące o dużej wrażliwości artystycznej ich autora.

Ta odchodząca fotografia analogowa oddaje klimaty tamtej rzeczywistości zmuszając nas do zadumy i zastanowienia się właśnie nad tym, co jest nie do końca pokazane i niedopowiedzenie. W dzisiejszej fotografii cyfrowej jej doskonała jakość tłumi w nas tak zadumę jak i refleksję. Sprowadza nas do biernych odbiorców dużych ilości obrazków, które przelatując przez nasz umysł nie zostawiają prawie żadnych wspomnień. Niedopowiedzenie jest ciekawsze niż przegadanie! Dotyczy to nie tylko fotografii, ale też innych środków przekazu. I codziennej wymiany słów też!

Marian Jelita-Zalewski spowodował z za grobu, że zastanowiłem się nad istotą fotografii minionych lat nie tylko jego autorstwa, ale też i innych. Doceniałem zawsze tą fotografię jednak ta Wystawa i skromny jej pokaz w tych komentarzach przywołuje znowu potrzebę utrwalenia szacunku do fotografii z minionych lat. Tworząc swoje cyfrowe zapisy rzeczywistości pamiętajmy o „Ogrodach” Jonasza Kofty, bo to są właśnie nasze ogrody, które namiętnie obsadzamy kolejnymi zdjęciami.

Warszawa, kwiecień 2012