2012

Szymon Barna - „Piękno w zbliżeniu”

„Cała przyroda przemawia
Lecz, któż jest w stanie się przysłuchiwać
Kto ma oczy, uszy i serce
Otwarte tak, by tę mowę zrozumieć.”


Phil Bosmans – flamandzki pisarz


Piękno w zbliżeniu to wielowymiarowe doznanie bliskie nam wszystkim. Jednak w fotografii Szymona Barny nabiera fotograficznego, blasku tak światła jak i formy tak jednoznacznej jak i rozmytej. Czytelnicy tej strony internetowej to właśnie poszukiwacze piękna w jego różnorodności. Tak bogatej w formach i nazewnictwie, że nie sposób wymienić czy skatalogować wszystkie odmiany piękna obrazu fotograficznego czy ręcznie malowanego dzieła.


Piękno fotografii Szymona objawiło się dopiero wtedy, gdy autor zbliżył się bardzo bardzo blisko do otaczającej nas rzeczywistości. Kwiaty były fotografowane od zawsze – mówię o swojej pamięci. Piękno ich kształtów i barw zachwycała wszystkich ludzi tak wrażliwych jak i tych, dla których to piękno było oczywistością tak znaną, że aż banalną.


Jednak Szymon Barna wchodząc bardzo blisko w kwiaty osiągnął jeszcze coś więcej niż tylko zwykłe piękno. Moim skromnym zdaniem osiągnął piękno głębokie tak w barwie jak i w skojarzeniach, które powstają w nas samych, gdy oglądamy te zdjęcia a których byśmy nie mieli przyglądając się żywym kwiatom – przecież tak samo ładnym!


I właśnie w tej wrażliwości artysty tkwi siła jego przekazu, jaki pojawia się w tych pracach. Trudno tutaj klasyfikować czy wartościować sztuki tak sztukę fotografii jak i sztukę malarstwa. Inne dziedziny naszego intelektualnego zainteresowania pozostawiam tym, którzy znają się na nich lepiej. Kwiaty jako bardziej obfotografowane zajęły pierwsze miejsce tak w komentarzu jak i w twórczości Szymona Barny.


Ja pozwoliłem sobie połączyć w zestawy kwiaty z ....... no właśnie z czym?
Nie są to zdjęcia „Muszelek” są to zdjęcia zwykłego piasku – tak te kamyczki to piasek!
Piasek różnorodny z różnych miejsc – najwięcej z naszego warszawskiego z nad Wisły, jest też piasek z Florydy, Sahary i chyba jeszcze z innych miejsc.
Sceneria tych pejzaży mieści się na przestrzeni małego paznokcia! A aparat jest skromny z tych małych cyfrowych lecz z dobrym starym analogowym obiektywem. Zbliżenie nie jest mikroskopowe, lecz takie sobie po ludzku bliskie a nawet bardzo bliskie odkrywające to co nie jest widoczne przy normalnym spojrzeniu. Lecz tu się kłania wrażliwość artysty na to co pozornie jest banalne lecz w jego kompozycji nabiera swoistego piękna i ciekawej formy i barwy. Zjawiskowość tych fotogramów jest trudna do jednoznacznego zdefiniowania.
Jest to fotografia urokliwa dla tych wrażliwych a tylko ładna dla tych co nie doceniają piękna przyrody.


I właśnie w tym tkwi siła przekazu fotografii Szymona Barny. Prostota i odczucie wrażliwości na piękno! Takie proste a zarazem tak trudne do osiągnięcia!
Szymona Barnę poznałem niedawno dopiero teraz, gdy przeprowadziłem się do Warszawy. Zauroczył mnie i chyba nie tylko mnie swoimi tak fotografiami jak i skromnością opowieści o swojej pasji. Jako geodeta zżył się z przestrzenią i ziemią w różnych odmianach. Ważnym wydarzeniem w jego życiu zawodowym było uczestnictwo w wyprawie naukowej Polskiej Akademii Nauk na Spitsbergen. Tamtejsze surowe środowisko stało się wielką inspiracją do fotografowania. I z tej informacji wynika moja bardzo osobista refleksja:
„Z prostoty i skromności wyłania się wielkość i piękno”.

Warszawa, lipiec 2012