2012

Krzysztof Lisiak – „W Śląskiej Piwnicy”

Wprowadzenie
Zdjęcia wykonane zostały w Dąbrówce Wielkiej w rodzinnym domu Stanisława Mutza autora Polterabend - pierwszej sztuki granej na Śląsku po śląsku. Sztukę tę wyreżyserował Tadeusz Bradecki a wystawił w 2008 roku Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach.


Śląska piwnica to przestrzeń prawie magiczna!
Wyzwala wspomnienia tak jej aktualnych użytkowników jak i nas wszystkich wchodzących do takiej piwnicy. Przypominamy sobie swoje własne wspomnienia z czasów naszej młodości i odkrywania przestrzeni, jaką tworzyły dawne śląskie piwnice. Nie da się tego powiedzieć o współczesnych piwnicach naszych blokowisk.
W tym pokazie zdjęć Krzysztofa Lisiaka istotny jest przekaz, jaki możemy usłyszeć z ust ciotki Stanisława Mutza. Właśnie ten głos i przeżycia mieszkańców Dąbrówki Wielkiej opowiadane nam w scenerii autentycznej piwnicy nadają właściwy wymiar tym zdjęciom!
Tą opowieść można zobaczyć i usłyszeć, gorąco polecam!


Miałem tą przyjemność być w tym momencie, gdy powstawały te zdjęcia. Wtedy też przypomniałem sobie o swojej piwnicy z węglem, jaką mieliśmy, gdy byłem małym chłopakiem w Katowicach przy ul Mikołowskiej 124 a potem 136.
Tak samo w kącie była sterta węgla wsypywana do piwnicy przez małe okienko. Obok był piec centralnego ogrzewania części naszej wilii. Na pewno były podobne narzędzia, lecz takiego porządku nie było. Gdy byłem grzeczny mogłem dorzucać węgiel do palącego się pieca. Rozpalał ojciec a ja się tylko przyglądałem i ewentualnie podawałem to, co akurat ojcu było potrzebne. Z Panem Stanisławem było chyba podobnie.
W piwnicach z węglem nie wisiały krzyże i zdjęcia ślubne. Te prezentowane na zdjęciach zostały przyniesione z sypialni, bo tam nad łożem małżeńskim było ich miejsce – zostały przyniesione jako ważne symbole dla ludu śląskiego. Naturalnie piękne śląskie szaty też nie bywały w piwnicach. Tutaj na tych zdjęciach dodają splendoru domownikom, którzy w roboczych ubraniach schodzili do tych piwnic i spełniali swoje codzienne obowiązki z śląską dokładnością i porządkiem. Ten porządek był oczywistością i wiele razy dostałem za swoje za bałagan, jaki zostawiałem po swoim tam pobycie.


Moja piwnica miała jeszcze dla mnie i moich kolegów z sąsiednich willi jeszcze jedną ważna dla nas chłopców trakcję. W rogu pod sufitem obok okienka była jeszcze nieduża metalowa skrzynka. Aby do niej się dostać trzeba było tak usypać węgiel, aby po nim do niej się dojść!
Jednak robiliśmy to z pełnym entuzjazmem nie zdradzając rodzicom celu tej pracowitości. A dla nas było frajdą dostać się do tej tajemnej zakurzonej skrzynki otworzyć ją i przy pomocy starej uszkodzonej słuchawki telefonicznej z dwoma kabelkami podłączać się do?
Tak w tej skrzynce była mała rozdzielnia telefoniczna dla wszystkich tych will, które były po tej stronie ul. Mikołowskiej i w których mieszkali moi koledzy. Tym samym tym skromnym sprzętem mogliśmy podsłuchiwać od czasu do czasu o czy mówili nasi rodzice. I była to nasza wielka tajemnica. Dlatego tak z kolegami lubiłem pomagać tacie w utrzymaniu porządku w naszej piwnicy. Tata tylko był zdziwiony, dlaczego mam tylko tylu pomocników. Jednak wszystko się wydało i skończyło się tak, że do dzisiaj pamiętam pasek mojego taty. A skrzynka została dobrze zamknięta na kłódkę, a moje pobyty w piwnicy były kontrolowane.

Nie wiem, jakie wspomnienia ma Staszek Mutz, ale jestem pewien, że ta jego piwnica też została zaprezentowana w Sztuce „Polterabend” dlatego że w dzieciństwie wiele dla niego znaczyła. Dla kolejnego pokolenia jest to propozycja dowiedzenia się czegoś ciekawego o piwnicach ich dziadków i „skarbów”, jakie tam były odkrywane. Pamięć o tych wspominkach to też rzecz godna tak przypomnienia jak zanotowania w rodzinnych annałach!

Warszawa, marzec 2012