2014

Akt - Kazimiera Dyakowska 1909 - 1999

Panią Kazimierę Dyakowską miałem zaszczyt poznać na naszych spotkaniach Katowickiego Towarzystwa Fotograficznego z Gliwickim Towarzystwem Fotograficznym. Michał Sowiński i Kazimiera Dyakowska stanowili w tym Towarzystwie znaczące postacie w fotografii aktu kobiecego. Nie mnie komentować tak ciekawa artystkę sztuki fotograficznej – znacznie lepiej i dokładniej zrobił to Jerzy Lewczyński nasz wielki Przewodnik po Śląskiej i Polskiej Fotografii.

Zawsze coś zostaje po człowieku! Często jego życie, radość i smutki odbijają się na kartoniku zwanym fotografią. Oglądając je po latach stawiamy wiele pytań. Zdarzają się jednak, iż dusza człowieka przekracza granice doczesności i pozostawia cząstkę samą siebie!

Tak dzieje się jak tą cząstką jest sztuka! Legenda o fotografii Kazimiery Dyakowskiej nie zamyka się tylko w faktach i przypomnieniach, lecz pozwala zrozumieć trudną drogę artystycznego sukcesu a również jego socjologicznych odniesień. Nie z każdej gliny można ulepić grecka wazę i nie z każdego ciała można wykreować akt. Sądzę, że fotografie Kazimiery Dyakowskiej z tych względów są również dokumentem przekazującym niezależnie od urody modelek również wiele informacji o człowieku tamtych lat . Nie zawsze zdajemy sobie sprawę jak wiele zwykłych szczegółów i ułamków chwil określa nasze zawieszenie w przestrzeni czasu!

Gesty i ruchy ciała, struktura i proporcje wynikające z wpływu środowiska, rodzaju okrycia!
A także drobiazgi w postaci ozdób i akcenty makijażu. Te szczegół0y zmieniają się w czasie i dziś oglądanie aktów kobiecego ciała z XIX wieku wyraźnie to podkreśla.
Poznanie tych procesów, które towarzyszyły fotografii Kazimiery Dyakowskiej jest znaczące, gdyż pozwala zobaczyć drogę do współczesnej sztuki fotografii.
Można wysnuć wnioski, iż to, co towarzyszy procesowi tworzenia winno być zachowane, ponieważ ktoś i kiedyś może z tych fragmentów odczytać skalę artysty. Wartości te nie giną z chwilą śmierci artysty, lecz pozwalają na odkrywanie coraz to nowych znaczeń.

Praca twórcza bardzo często przypomina taniec na linie, zawsze grożąc upadkiem.Znane są historyczne fakty, gdy zniszczone dzieła znane są tylko z opisu!
Troska o zachowanie szczegółów życiorysu towarzyszyła często Autorce. Niezliczone fotografie rodzinne i pamiątkowe stają się na naszych oczach nowym materiałem artystycznym godnym wystaw i publikacji.
Niestety pośpiech codzienności nie pozwala (mam nadzieję chwilowo) na bliższe spojrzenie się tym sfotografowanym chwilom.

Kiedyś, kiedyś, gdy zamienieni będziemy tylko w impulsy przekazu elektronicznego, ktoś może odkryje w tych zachowanych szczątkach pamięci siłę do odrodzenia piękna ludzi i świata!
Jerzy Lewczyński 2001
Prezentowane w tym komentarzu zdjęcia i tekst Jerzego pochodzą z wystawy Kazimiery Dyakowskiej w Galerii fotograficznej PIK w Gliwicach przy ul. Piłsudskiego
Styczeń 2001
Pamiętajmy tych wszystkich od których się czegoś nauczyliśmy A.K.

Warszawa, kwiecień 2014